Błekitnik Słotwina - Boxmet Piskorzów 3:3 (1:2)
W kolejnym meczu o mistrzostwo klasy A nasi ruszyli na bardzo ciężki teren do Słotwiny. Tego dnia w bramce zabrakło naszego kapitana Majewskiego oraz kontuzjowanego Ślepeckiego. Nasz trener tego dnia wystawił w pierwszym składzie
Piotr Kasprzyk, Opalski,Marczak,Pokorski,Janiczek,Listwan,Pawełek, Wisniewski,Piszczek,Szewczyk, Ł.Kasprzyk
Mecz rozpoczyna się i pierwsze 15 minut nic istotnego się nie dzieje. W 15 minucie nasza drużyna wyprowadza kontrę którą kończy Wiśnia. Był to znak że nasi skrzydłowi tego dnia pokażą dobrą grę. W tym fragmencie gry nasza drużyna powoli dochodzi do głosu. Piszczek na prawej stronie walczy w obronie przytrzymuje piłkę i widać w nim wiele chęci do gry. W 28 minucie wykonujemy rzut wolny jednak strzał Kasprzyka nie trafia w światło bramki. Później mamy kilka rożnych jednak nie potrafimy zagrozić bramce gospodarzy. Sama gra może się podobać pomimo tego że warunki są trudne. Bardzo twarde boisko nie ułatwia gry i piłka skacze bardzo mocno. W 37 minucie kiedy wydawało się że w tej połowie nic się już nie wydarzy nasza drużyna traci bramkę. Podanie z głębi pola i duży błąd sędziego ( kibice Błękitnych potwierdzili) zawodnik gospodarzy jest na spalonym jednak boczny nie reaguje do piłki po około 30 metrach dochodzi inny zawodnik i pokonuje naszego bramkarza. Jednak na odpowiedz czekamy zaledwie minutę bo to bezpańskiej piłki dopada Kasprzyk uderza z dystansu i jest już 1:1. W 45 minucie nasi przeprowadzają udaną akcję. Piłkę na skrzydło zagrywa Szewczyk tam Piszczek mija obrońcę do boku i potężnym strzałem przełamuje ręce bramkarza. Do przerwy schodzimy prowadząc 2:1.
Wychodząc na drugą połowę trener ostrzega i przypomina że teraz gospodarze rzucą się do odrabiania strat i zakazuje gry do środka od środkowych obrońców ze względu na bardzo złe boisko nie pozwalające na granie piłką ( twarde i suche - jak wszędzie ) . Nasi wychodzą skupieni i w 46 minucie po książkowej akcji Pokorski,Szewczyk,Kasprzyk Piszczek ten ostatni zdobywa swoją 2 bramkę i podwyższa na 3:1. Od tego momentu gospodarze są jak skontrowany bokser i nie wiedzą co się stało. W 65 minucie mogło być po meczu jednak najpierw Kasprzyk podaje nie dokładnie do Dylewskiego ten jednak dopada do piłki wystawia ją Wiśniewskiemu ten uderza jednak piłka trafia w słupek i wychodzi po linii bramkowej na aut. To się mści w 70 minucie błąd w wyprowadzeniu piłki przez Listwana ( pomimo tego że mieliśmy nie grać środkiem) jest faulowany jednak sędzia nie widzi tego piłkę dostaje napastnik gospodarzy i strzela bramkę na 3:2. Ten prezent dodaje skrzydeł gospodarzą którzy ruszają ostro do przodu. Kilka minut później kolejny błąd naszych. Najpierw nie blokujemy strzału ze środka boiska z 25 metrów nasz bramkarz z największym trudem broni strzał jednak nie potrafimy wybić tej piłki i Szewczyk fauluje napastnika Słotwiny na 17 metrze. Później kolejny błąd ponieważ jedne z naszych obrońców się uchyla i piłka przelatuje na jego głową i po rękawicy rozpaczliwie interweniującego bramkarza wpada do siatki i jest już 3;3. Po tej bramce na boisku mamy samą walkę i wiele nieczystych starć jednak nie będę tego opisywać. W efekcie jeden z piłkarzy gospodarzy wylatuje z boiska z czerwoną kartką.
Końcowy wynik 3:3 i potworna szkoda punktów które nam uciekają. Gdybyśmy dowieźli zwycięstwo nasza sytuacja była by bardzo dobra i zajmowali byśmy 4 lokatę a tak jesteśmy na 8 i nasz byt w A klasie za rok stoi pod znakiem zapytania. Po tym meczu jednak możemy być zadowoleni z postawy zmienników i tego że nasi skrzydłowi nareszcie się obudzili (lepiej późno niż wcale) Należy wyróżnić Piotrka Kasprzyka który stał na bramce i pomimo tego że tak długo nie bronił wyłapał kilka groźnych strzałów. Kolejnym zawodnikiem jest nasz Piniu który nareszcie pokazał że potrafi grać w piłkę nie tylko na treningu. Tego dnia imponował w obronie jak i spokojem z przodu na co się przełożyły dwa zdobyte gole.
W niedzielę gramy arcy-ważne spotkanie a naszym rywalem będzie drużyna z Głuszycy która w ostatniej kolejce rozbiła drużynę czarnych Wałbrzych aż 4:1 Jednak wraca nasz kapitan Majewski i Ślepecki oraz Dylewski więc zapowiada się bardzo interesujące spotkanie pełne emocji i walki.
Komentarze